Jest. Stało się. Teoria, że to firmy i ich chciwość (“greedflation”, “spirala marżowo-cenowa”) *doprowadziły* do inflacji weszła do mainstream. Wypada wiec wreszcie się do tego tematu odnieść i odpowiedzieć na pytania:
1) dlaczego ta teoria jest po prostu nieprawdziwa,
2) co tak naprawdę przedstawiły główne badania w tym temacie,
3) komu zależy na promowaniu takiej fikcyjnej rzeczywistości.
NOT TRUE
Dlaczego teoria “greedflation” jest nieprawdziwa? Zacznijmy od tego, że zdecydowana większość firm nie kształtuje cen (marż) samodzielnie. Cena jest wynikiem spotkania się dostawcy dobra, i jego nabywcy. Jeżeli coś jest za drogie, to tego nie kupimy. Jeżeli coś jest za tanie, to zostanie wykupione. Cena na konkurencyjnym rynku będzie zależała od dwóch stron: dostawcy (firmy) i popytu (konsumenta). Oczywiście znajdą się segmenty gospodarki, w których nie funkcjonuje konkurencyjny rynek (~monopol), ale gospodarki jako całość zbliżone są do rynku konkurencyjnego.
Firmy podniosły ceny, które konsumenci zapłacili. Konsumenci podnieśli poziom cen, który akceptują, więc firmy dostosowały swoje cenniki. Ten sam proces, ale jakże inaczej brzmiący. :)
No dobrze, ale ktoś powie, że konsumenci nie mieli wyboru, musieli zaakceptować wyższe ceny. Z tym, że zdolność akceptacji konsumenta kończy się ostatecznie na jego zdolnościach wydatkowych. Jeżeli dysponuję 1000 zł na miesiąc i wydawałem 100 zł na karnet na siłownię i 900 zł na pozostałe dobra i usługi, to jeżeli cena karnetu na siłownie wzrośnie do 200 zł, to oznacza, że na inne dobra zostało mi już tylko 800 zł. Popyt i w konsekwencji (relatywne) ceny pozostałych dóbr spadną, ponieważ nie będę miał już jak zaakceptować wyższych cen, nawet gdybym chciał. Warunkiem koniecznym, aby firmy powszechnie podnosiły ceny i jednocześnie konsumenci powszechnie akceptowali wyższe ceny, jest inflacja.
Inflacja jest też odpowiedzią, dlaczego nominalne zyski firm wzrosły. A wzrosły istotnie. Ale tak jak wzrosły płace, nominalny PKB, wpływy podatkowe czy wydatki budżetowe. A im większa dźwignia w danym biznesie, tym większy przyrost zysków.
Zjawisko “greedflation” czy spirali marżowo-cenowej jest ekonomicznie niemożliwe. Wymagałoby zmowy wszystkich firm w gospodarce, aby jednocześnie podnieść ceny i płace. A to i tak byłoby za mało, gdyż odpowiednio mocno musiałby wzrosnąć również zasób pieniądza w gospodarce (aby ten zwiększony obrót "sfinansować”), więc do “zmowy” dołączyć musiałby rząd i bank centralny, które odpowiednią polityka fiskalną i pieniężną zapewniłby wzrost ilości pieniądza w obiegu. Czyli generalnie, wywołać inflację. :)
Firmy nie stały się więc nagle bardziej chciwe. Chciwość w biznesie była zawsze. I zawsze będzie. Firmy tworzone są zresztą po to, aby generować zyski dla akcjonariuszy/udziałowców, którzy wcześniej zainwestowali w nie swój kapitał. Czy niektóre firmy podniosły ceny bardziej niż wzrosły im koszty? Oczywiście, nie pierwszy i nie ostatni raz. Dlaczego miałyby tego nie robić, jeżeli nadal znajdują nabywców na swoje produkty?
CO TAK NAPRAWDĘ NAPISAŁ IMF?
Całą powtórną burzę o “greedflation” wywołał jeden z tweetów IMF, który odnosił się do badania Hansen, N.J., Toscani, F. and Zhou, J., 2023. Euro Area Inflation after the Pandemic and Energy Shock: Import Prices, Profits and Wages opublikowanego w ramach IMF Working Paper. Mało kto zerknął jednak, co tak naprawdę napisali autorzy tego badania.
Autorzy badania dokonują w nim rozbicia na składowe deflatora cen konsumpcyjnych, czyli w skrócie rozbicia wzrostu cen na: ceny importowe, podatki, koszty płac oraz zyski przedsiębiorstw (nadwyżkę operacyjną brutto). Co ważne, wskazują, że wykonane przez nich ćwiczenie jest obrazem (accounting identity) obecnej sytuacji wynikającym z rachunków narodowych, a nie ciągiem przyczynowo-skutkowym.
A teraz uwaga, główne wnioski. Autorzy stwierdzają, iż nie ma żadnych oznak skokowego, znaczącego wzrostu rentowności przedsiębiorstw. Nie ma więc żadnego “greedflation”, nie ma spirali marżowo-cenowej. Jest obraz rzeczywistości, który mówi o tym, że firmy lepiej poradziły sobie z inflacją, niż pracownicy, co może wynikać z faktu, iż dostosowanie cen jest procesem szybszym niż dostosowanie płac1. To ważna informacja na wielu poziomach, ale w żaden sposób nie równa z promowanym twierdzeniem, iż firmy *odpowiadają* za inflację.
MAINSTREAM
Czemu więc teoria “greedflation” wchodzi do mainstream? Bo jest mainstream na rękę. Politycy bardzo chętnie przerzucą odpowiedzialność za inflację na przedsiębiorstwa, zamydlając opinii publicznej prawdziwe *przyczyny* inflacji2 i być może budując sobie fundament pod podwyżki podatków dla biznesu. Które skądinąd mogą być słusznym postulatem, biorąc pod uwagę, że inflacja i w konsekwencji wyższe zyski wynikają w dużej mierze ze zbyt agresywnej polityki fiskalnej w odpowiedzi na pandemię, wojnę i kryzys energetyczny (choć badanie IMF akurat takiej tezy nie potwierdza). Sytuacja ta nie powinna jednak prowadzić do powszechnej akceptacji nieprawdziwych i dezinformujących teorii ekonomicznych.
MR
ps. temat spirali marżowo-cenowej ma także wątek polski, którego pominać przy tej okazji nie mogę. Spirala marżowo-cenowa promowana jest bowiem w Polsce mocno przez środowiska skupione wokół teorii MMT (Modern Monetary Theory) czy grupy, jak sami siebie nazywają, ekonomistów heterodoksyjnych. Grupy, która na sztandary bierze sobie walkę o prawa pracowników. O ile temat ten jest mi bliski i dobrze, że powstają tego typu organizacje, to cel w tym wypadku nie uświęca środków. Bo czy osoba świadomie naciągająca dane pod odgórnie zdefiniowaną tezę to jeszcze ekonomista, czy już aktywista?
O przeczynach inflacji w Polsce pisałem tutaj:
oraz tutaj: