jeśli wynika ona z polityki monetarnej jest to generalnie objaw że więcej majątku niż zakładano przetransferowano od posiadaczy waluty do osób będących bezpośrednimi beneficjentami polityki monetarnej (np. budżet czy kredytobiorcy).
Co jest złego w ujemnych realnych stopach procentowych?
Np. zniechęcają do oszczędności, powodują pompowanie cen aktywów, nadmierne zadłużenie tak rządów jak i innych podmiotów oraz powstawanie baniek spekulacyjnych czym zmniejszają stabilność systemu (także politycznego zwiększając nierówności społeczne, najwięcej na wzroście cen aktywów zyskują ich właściciele czyli "bogaci"), posunięte za daleko mogą spowodować ucieczkę kapitału z systemu finansowego i paradoksalnie krach deflacyjny oraz bankructwo banków.
Co do zasady, nic. Zdecydowanie lepiej mieć inflację 3% niż 1%" - Taki artykuł chyba nie miał być tylko przestawieniem poglądów, ale raczej logicznym uzasadnieniem poglądów. A to stwierdzenie naprawdę wymaga uzasadnienia. Z kolei stymulowanie popytu przez ujemne stopy procentowe bardzo sprzyja malinvestment. Chęć pozbycia się środków jako uzasadnienie inwestycji nie można stawiać na równi z robieniem sensownych projektów, które rozwiążą jakieś problemy, stworzą bogactwo lub ograniczą koszty w przyszłości.
Preferencja inflacji 3% vs. 1% wynika z ograniczeń polityki pieniężnej na zero lower bound (ZLB). 1% jest zbyt blisko deflacji i zbyt blisko 0% na stopach. W takim środowisku bardzo trudno wygenerować ujemne realne stopy procentowe, trudniej stymulować gospodarkę w warunkach recesji czy wysokiego bezrobocia. Ale oczywiście najlepiej, żeby inflacja była w celu.
Co do drugiego tematu. Tak, stopy procentowe ustawione nieadekwatnie do kondycji gospodarki mogą powodować malinvestments czy nierównowagi. Natomiast kluczowy jest aspekt stopy vs. gospodarka. Bez porównania do otoczenia, nie sposób to określić.
Ciekawy artykuł, ale te angielskie wstawki niepotrzebne. Praktycznie każda ma polski odpowiednik.
Ja też nie jestem w stanie zrozumieć jakie są zalety wyższej inflacji. Czy mógłby Pan to wyjaśnić?
Co jest złego w nieco wyższej inflacji?
jeśli wynika ona z polityki monetarnej jest to generalnie objaw że więcej majątku niż zakładano przetransferowano od posiadaczy waluty do osób będących bezpośrednimi beneficjentami polityki monetarnej (np. budżet czy kredytobiorcy).
Co jest złego w ujemnych realnych stopach procentowych?
Np. zniechęcają do oszczędności, powodują pompowanie cen aktywów, nadmierne zadłużenie tak rządów jak i innych podmiotów oraz powstawanie baniek spekulacyjnych czym zmniejszają stabilność systemu (także politycznego zwiększając nierówności społeczne, najwięcej na wzroście cen aktywów zyskują ich właściciele czyli "bogaci"), posunięte za daleko mogą spowodować ucieczkę kapitału z systemu finansowego i paradoksalnie krach deflacyjny oraz bankructwo banków.
"1. Co jest złego w nieco wyższej inflacji?
Co do zasady, nic. Zdecydowanie lepiej mieć inflację 3% niż 1%" - Taki artykuł chyba nie miał być tylko przestawieniem poglądów, ale raczej logicznym uzasadnieniem poglądów. A to stwierdzenie naprawdę wymaga uzasadnienia. Z kolei stymulowanie popytu przez ujemne stopy procentowe bardzo sprzyja malinvestment. Chęć pozbycia się środków jako uzasadnienie inwestycji nie można stawiać na równi z robieniem sensownych projektów, które rozwiążą jakieś problemy, stworzą bogactwo lub ograniczą koszty w przyszłości.
Preferencja inflacji 3% vs. 1% wynika z ograniczeń polityki pieniężnej na zero lower bound (ZLB). 1% jest zbyt blisko deflacji i zbyt blisko 0% na stopach. W takim środowisku bardzo trudno wygenerować ujemne realne stopy procentowe, trudniej stymulować gospodarkę w warunkach recesji czy wysokiego bezrobocia. Ale oczywiście najlepiej, żeby inflacja była w celu.
Co do drugiego tematu. Tak, stopy procentowe ustawione nieadekwatnie do kondycji gospodarki mogą powodować malinvestments czy nierównowagi. Natomiast kluczowy jest aspekt stopy vs. gospodarka. Bez porównania do otoczenia, nie sposób to określić.